Banalne dialogi, banalna akcja, sztuczki aktorzy. Nie da się tego oglądać, a może mam punkt odniesienia do oryginału i dlatego... Dla mnie strasznie słaby.
Potwierdzam straszne gówno, odnośnie efektów i scen kaskaderskich 8/10 cały film to porażka 3/10 tak to jest jak się amator bierze za reżyserkę.
Mam te same odczucia, dorzuciłem 1 gwiazdkę za rolę Ramireza, jedyny wydawał się realny w tym filmie.
zgadzam się że fabuła leży - ogólnie po niezłym początku potem jest tylko coraz gorzej natomiast same efekty, popisy kaskaderskie i widowiskowość 10/10 (może poza ostatnią sceną która była najsłabsza) co do aktorów to mi nie podobał się tylko ten blondas i to od samego początku a sam film jako całość moim zdaniem warto zobaczyć 6/10
A po co kogoś obrażać tylko dlatego, że ma inne zdanie i gust? To tylko świadczy o Pana poziomie...
Teatr oglądam i do niego chodzę - nie trzeba mi go polecać. Ja zalecam naukę dobrych manier.
Ja zalecam rozpoznawanie typów twórczości i dostosowanie repertuaru do swoich aspiracji i wymagań oraz dostosowanie kryteriów oceny dzieła według jego typu, gatunku i aspiracji twórców. Stosowanie swoich kryteriów powoduje mylne oceny. Serdecznie pozdrawiam.
Proszę? To chyba oczywiste, że każdy będzie stosował swoje kryterium :D Chyba, że chcemy żeby wszyscy oglądali i oceniali tylko te filmy, które im się podobają, ale jaki to ma wtedy sens? ;)
Bez odniesienia do oryginału musze przyznać, ze prócz ładnych zdjeć i dobrej muzyki, nie ma tu nic co mogłoby przyciągnąć widza. Fabuła jest dziurawa, bohaterowie nie mają charakterów, filozofii w tym nawet nie ma. Jest to ładnie opakowany kawałek gowna, co przykro mi stwierdzić bo bardzo chciałam, zeby ten film był dobry.
Oryginał oglądałem lata temu i średnio go pamiętam, dlatego go nie oceniam.Jednak za chwile będę go oglądał.Pomijając go w mojej ocenie ten film nie zasługuje na tak niskie oceny jak 1, 2, czy 3.Oceniam go na 6 i nie ze względu na fabułę, logikę czy grę aktorów bo to wszystko oczywiście było słabe.Jednak weźmy pod uwagę ilość prawdziwych lokalizacji w tym filmie i prawdziwych sportowców ekstremalnych, którzy brali udział w tym projekcie i wszystko robili za aktorów.Wystarczy poczytać napisy końcowe i le ważnych nazwisk w świecie ekstremalnego sportu jest wymienionych i lokalizacji.Całość daje nam luźna akcje bez zagłębiania się w fabułę, logikę i sens tego co robią bohaterowie.Lekki film na odreagowanie, niewymagający myślenia.Wystarczy podziwiać widoki i ujęcia, które są super oraz wyczyny sportowców, którzy włożyli to masę wysiłku.Szkoda tylko, że momentami montaż końcowy tych oryginalnych scen wspinaczki, surfowania, snowboardingu czy w końcu wingsuiting był popsuty średnich lotów efektami specjalnymi.
Jeśli oryginał obejrzałeś, to pewnie już wiesz, że tam też były świetne zdjęcia, a przy tym sensowny scenariusz, oraz dużo lepiej napisane postaci i dialogi - takie fundamentalne dla kina sprawy.
Aha - no i był klimat.
Zgadzam się.Ogólnie uważam, że stare filmy są lepsze.Teraz że wszystkimi kategoriami filmowymi jest słabo niestety...takie czasy
Ja do znudzenia powtarzam coś, co się nazywa: dobrze opowiedziana historia - i z tym ma dzisiejsze kino ogromny problem. Dopiero potem jest przegięcie w efektach specjalnych itd.
Oczywiście są różne gatunki, ale to jest podstawa. W takim np. Pulp Fiction chronologia jest pomieszana, a historii kilka, ale za to opowiedziane tak, że mucha nie siada :)
Ten film to nietety pełen znak naszych czasów: byle szybko, kompletnie bez sensu, byle jak... byle efektowny zwiastun dało się z tego potem sklecić.
Przecież liczą się tylko profity z weekendu otwarcia, bo potem wieści się rozniosą i nikt już na taki zakalec nie pójdzie. .. a na pewno nikt go drugi raz nie będzie oglądał.
Taki filmowy, wydmuszkowy fast food jednorazowego użytku. I tylko dobrego kina żal...
"Banalne dialogi, banalna akcja, sztuczni aktorzy..."
... czyli krótko mówiąc - kino akcji dnia dzisiejszego.
Choć gwoli sprawiedliwości aktorzy w dzisiejszych filmach sens. nie zawsze są sztuczni. Sztuczne (do wyrzygania) są przeważnie postaci.
Poza tym wszystko się zgadza - scenariusze i dialogi pisane jakby 5 minut przed pierwszym klapsem na kolanie (i to chyba na potwornym kacu), permanentny przerost formy (efekty specjalne) nad treścią, montaż, który ma wywoływać oczopląs, totalny brak czegoś, co nazywa się klimatem, no i oczywiście obowiązkowo cholerne filtry - kradnące naturalne kolory (chyba po to, żeby jeszcze bardziej potęgować wrażenie tzw. bujdy na resorach).
Pozostaje mieć nadzieję, że kino sensacyjne jeszcze zmartwychwstanie.
Wiadomo że do Oryginału nawet nie ma co porównywać,nawet bym tego remake nie nazwał,a raczej parodią filmu : Na fali z Św.pamięci Swayze.Ale mimo że efekty były przesadzone do granic bólu,to mimo wszystko wypadł bardzo efektownie i z zaciekawieniem i przyjemnością oglądało się od początku,do samego końca.Ale co kto lubi :D